Najnowsze doniesienia o 25-letnim mieszkańcu Świętochłowic, który z soboty na niedzielę uprowadził tramwaj z zajezdni w Zawodziu. Mężczyzna spędzi kolejne trzy miesiące w oczekiwaniu na proces na szpitalnym oddziale psychiatrycznym.
Sprawy uprowadzenia tramwaju ze znajdującej się w Katowicach – Zawodziu zajezdni ciąg dalszy. Mężczyzna, który dopuścił się zuchwałej kradzieży pojazdu Pesa 2021N z soboty na niedzielę 29/30 października usłyszał dwa zarzuty – kradzież mienia znacznej wartości i sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa w ruchu lądowym i trafił do aresztu na 3 miesiące.
Okazuje się jednak, że nie przebywa w areszcie śledczym, a w szpitalu psychiatrycznym! Najbliższe trzy miesiące do procesu spędzi w warunkach oddziału psychiatrycznego.
Zarówno jego zachowanie w momencie zatrzymania, jak i potem – w trakcie przesłuchania przez prokuratora, a także nasza wiedza co do jego zdrowia psychicznego wynikająca z innych postępowań nakazała podjęcie takich decyzji – przekazał w rozmowie z portalem katowice24.info prokurator rejonowy Cezary Golik.
Chorzowska Prokuratura Rejonowa, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie wyjaśnia, że podejrzany jest dobrze znany śledczym, gdyż jego personalia pojawiają się kilku postępowaniach karnych, a część z nich jest jeszcze w toku. Prokuratura nie chce zdradzać szczegółów.
25-latek ze Świętochłowic trafił na oddział psychiatryczny
W trakcie trzymiesięcznego pobytu 25-latek ze Świętochłowic zostanie poddany badaniom psychiatrycznym, aby wykazać, czy w trakcie popełnienie czynu był poczytalny.
Chorzowscy mundurowi wyjaśniają teraz, w jakich okolicznościach mężczyzna zdołał dostać się do wnętrza tramwaju, uruchomić go i wyjechać na ulice miasta – informuje mł.asp. Karol Kolaczek, wyjaśniając, że śledczy ustalają, jaką drogą 25-latek wszedł w posiadanie karty dostępowej dla motorniczych.
Przypomnijmy, że mieszkaniec Świętochłowic wyjechał tramwajem z katowickiej zajezdni z soboty na niedzielę 29 na 30 października. 25-latek przybrał numer nieistniejącej linii 33 i ruszył w kierunku Chorzowa. Po drodze zatrzymywał się na przystankach, zabierając nieświadomych niczego pasażerów.
W trakcie przejazdu inny motorniczy zwrócił uwagę na nietypową linię tramwaju i powiadomił o tym dyspozytora. Gdy samozwańczy motorniczy znajdował się w okolicach chorzowskiego rynku, tramwaj został unieruchomiony przez pracowników zajezdni. Nikomu nic się nie stało, a tramwaj wrócił w nienaruszonym stanie do zajezdni.
Jak świętochłowiczanin znalazł się w zajezdni? Śledczy ustalają okoliczności zdarzenia
25-latek był trzeźwy, nie stawiał oporu w trakcie zatrzymania. Chorzowscy policjanci wskazują, że choć mężczyzna nie posiadał stosownych uprawnień do kierowania tramwajem to jego wiedza wystarczyła do podstawowej obsługi pojazdu. Z początku 25-letni świętochłowiczanin nie potrafił wskazać powodu swojego zachowania, lecz później przekonywał, że jest synem motorniczego i chciał spełnić swoje marzenie o poprowadzeniu tramwaju.
Tramwaje Śląskie w porozumieniu z policją wyjaśniają, w jaki sposób mężczyzna wszedł na teren zajezdni i wyjechał z niej tramwajem. Wiadome jest, że pojazd marki Pesa był włączony, gdyż przechodził przegląd. W tej chwili analizowane są nagrania z kamer m.in. w celu wyjaśnienia, dlaczego pozostawiono otwartą bramę, a ochrona nie zareagowała na wejście obcej osoby do zajezdni.