Wiadomości z Świętochłowic

Chciałbym mieszkać w terrarium - rozmowa z Witoldem Plucikiem, organizatorem giełdy terrarystycznej

  • Dodano: 2017-04-20 08:00, aktualizacja: 2017-04-20 23:25

Już 30 kwietnia w Centrum Kultury Śląskiej odbędzie się giełda zwierząt egzotycznych. O to, co będzie można zobaczyć, co kupić i dla kogo wąż jest idealnym zwierzakiem domowym pytamy Witolda Plucika, organizatora giełdy i właściciela Animals Live.

Weronika Grychtoł: Przed nami kolejna świętochłowicka giełda terrarystyczna, ilu wystawców pojawi się w CKŚ 30 kwietnia?

Witold Plucik: Będzie około 200 wystawców na 70 stoiskach. Początki były skromniejsze. Przypomnę, że pierwsze, świętochłowickie wystawy odbywały się w budynku MDK, potem, w związku z remontem, przenieśliśmy się do CKŚ. W kolejnych latach zgłaszało się już tyle wystawców, że giełdy odbywały się na hali w Katowicach. Ale terraryści zgodnie stwierdzili, że nie ma tam takiej atmosfery, jak w Świętochłowicach. Tu przyjeżdżają hodowcy z całego kraju - i znad morza i z Warszawy. Będą też wystawy z zagranicy, ale tym razem niewielu, ponieważ zmieniły się w Polsce przepisy, o czym później. Przede wszystkim będą to pasjonaci terrarystyki ze Śląska. A mamy województwie naprawdę mnóstwo hodowców zwierząt egzotycznych, co wiąże się niewątpliwie z tradycjami  - który Ślązak nie hodował kanarków, gołębi czy nie miał akwarium.

Od kanarków do pytona daleka droga...

Niekoniecznie – znam wiele przykładów takiej hodowlanej symbiozy. Wnuczek na przykład hoduje sobie węże, a dziadek oddaje mu na pokarm te gołębie, które nie zakwalifikował do dalszej hodowli.  Jak w domu była tradycja, że coś się hodowało, to przejście na terrarium nie jest niczym zaskakującym.


Wspomnieliśmy już o wężach i pająkach, ale na giełdzie będą też… hodowcy jeży?

Tak, będą też rybki, patyczaki, żaby i ...hodowcy mrówek w formikariach, czyli takich mieszkaniach z plexi, które umożliwiają podglądanie całych kolonii. Oprócz tego kajmany, kameleony, skorpiony… Ale muszę powiedzieć, że w ostatnich latach jest boom na pajęczaki i będzie ich sporo na giełdzie. Dlaczego? Kupienie małego pająka, który wyszedł dopiero z kokonu, to wydatek od 3 do 20 zł i po prostu więcej osób na nie stać. Tymczasem malutki pyton tygrysi albinos kosztuje już około 300 złotych.


 

No właśnie, czy na niedzielnej wystawie zwiedzający będą mogli kupić sobie na przykład kameleona?

Odpowiedź jest skomplikowana. Kiedyś rzeczywiście było tak, że na giełdzie mogliśmy handlować wszystkimi gatunkami. Teraz jednak ograniczono możliwość sprzedaży poza miejscem hodowli – pierwotnie ograniczenia te odnosiły się tylko do psów i kotów, teraz jednak katalog bardzo się rozszerzył. I tak, zgodnie z najnowszymi zmianami prawnymi, legalnie na giełdzie mogą sprzedawać tylko ci, którzy mają stawonogi czyli np. ptaszniki, skorpiony, modliszki i, co ważne, nie prywatnej osobie, ale firmie. Reszta, czyli ci którzy mają kręgowce, mogą jedynie pokazywać swoje okazy.

Będzie za to można kupić akcesoria?

Jak najbardziej, myślę, że około 20 proc. wystawców będą stanowili sprzedawcy techniki. W jednym miejscu będzie można kupić całe wyposażenie - od terrarium, przez  inkubatory, ściółkę, lampy, na przeróżnych gadżetach kończąc. Są to np. pieńki drewna czy ceramika. Można wejść bez niczego, a wyjść z urządzonym po królewsku terrarium.


 

Giełda to też okazja dla hodowców na wymianę doświadczeń...

Oczywiście. Zabawa polega właśnie na mieszaniu różnych gatunków, więc jeden do drugiego zagląda, sprawdza, co ma i co udało się wyhodować. Z drugiej strony zdobycie wiedzy o efektywnej hodowli danego gatunku kosztuje mnóstwo czasu i pracy, dlatego między doświadczonymi hodowcami panuje ożywiona, ale zdrowa konkurencja.  Z pewnością jednak dla początkujących hodowców, jak i tych, którzy chcą swoją przygodę ze zwierzętami egzotycznymi dopiero rozpocząć, giełda będzie prawdziwą kopalnią wiedzy.


 

I może ktoś z odwiedzających złapie “bakcyla”...

Dawno temu podczas pierwszej giełdy młody chłopak sięgający mi do łokcia zapytał nieśmiało o patyczaki. Po latach, kiedy już był o głowę wyższy ode mnie, pracował ze mną przy gadach. Tak “wyhodowałem” sobie już kilku terrarystów. I cieszyłbym się bardzo, gdybym w niedzielę zaraził tą pasją choćby jedną osobę.


A Pana zdaniem dla kogo jest to idealne hobby?

Dla osób zagonionych i leniuchów. Takiego młodego węża wystarczy nakarmić raz w tygodniu, a dorosłego jeszcze rzadziej.  Na spacery też nie trzeba wychodzić. Kąpiemy tylko wtedy, kiedy pojawiają się jakieś problemy skórne. Najszczęśliwszy wąż to wąż najedzony, trawiący w spokoju w ciepłym terrarium.  Mając ptasznika, możemy śmiało jechać na trzytygodniowe wakacje, nie martwiąc się o karmienie - jak przez ten czas nie zje świerszczyka, nic mu się nie stanie.


 

Pan ma w domu kilkaset zwierząt egzotycznych, przede wszystkim węże i żaby. Chyba nie czuje się Pan samotny?

To prawda, mogę sobie w środku nocy tu przyjść i podziwiać, choć pogadać nie ma z kim, bo węże są głuche jak pień (śmiech).


 

A jakby Pan odpowiedział tym, którzy są zdania, że te zwierzęta powinny żyć na wolności, a nie w terrarium w mieszkaniu?

Gdyby nie hodowcy, nie moglibyśmy podziwiać na przykład albinosów, które są bardzo łatwym kąskiem dla drapieżników.  Na odwrót, my ratujemy przyrodę. Dla przykładu rozmnażamy tylko w tej części Europy kilkaset tysięcy osobników pytona tygrysiego, którego ja osobiście wysyłam  np. do Malezji, skąd pochodzą. Im więcej wyhodujemy, tym mniej osobników zostanie odłowionych ze środowiska, nie tylko w celach hodowlanych.  Legwany zielone w Salwadorze często lądują na talerzu. Ja, ściągając do Polski kilkaset osobników, ratuję je. Znajduje im bezpieczny dom i kochającego opiekuna, który podstawi pod pyszczek świeżą sałatę. Powiem tak, gdybym był egzotycznym zwierzęciem, chciałbym mieszkać w terrarium.

Chciałbym mieszkać w terrarium - rozmowa z Witoldem Plucikiem, organizatorem giełdy terrarystycznej

Komentarze (4)    dodaj »

  • Janusz Lewin

    Miły, konkretny i kompetentny. Znam Pana Witka od wielu lat i wiem co mówię.

  • Biedny Miś

    Niesamowicie miły i kompetentny człowiek. U niego kupiłem pierwszego węża. Nawet żona ze mną przyjechała

  • antyPO

    Zdarzyło mi się kilka razy zamienić parę słów z p. Witoldem, właśnie przy okazji giełd. Bardzo sympatyczna osoba. Na punkcie tego "obrzydlistwa":-) to prawdziwy "waryjot" :-) Na pewno warto wybrać się na taką imprezę. Najlepiej z dziećmi. Większość z nich jest po prostu zachwycona. To jak wizyta w tematycznym ogrodzie zoologicznym.

  • antyPiS

    Zgadzam się z Tobą ;)

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Swiony.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również