Wiadomości z Świętochłowic

Kolejne informacje w sprawie pani Mirelli. OPS nie otrzymywał przez lata żadnych zgłoszeń

  • Dodano: 2025-10-21 08:45, aktualizacja: 2025-10-21 09:04

Od tygodnia cała Polska żyje sprawą 42-letniej Mirelli, mieszkanki Świętochłowic, która przez 27 lat nie opuszczała swojego mieszkania, w którym żyje z rodzicami. Wszyscy zastanawiają się, jak to możliwe, że losem kobiety przez lata nie zainteresowały się żadne instytucje. Ośrodek Pomocy Społecznej postanowił zabrać głos.

Sprawa, która wstrząsnęła Polską

O losie 42-letniej Mirelli, mieszkanki Świętochłowic, jako pierwszy poinformował dziennik Fakt. Kobieta, teraz już dorosła, przez 27 lat miała nie opuszczać bloku, w którym mieszka z rodzicami. Nie miała dowodu osobistego, nie chodziła do lekarza, nie płaciła podatków – dla systemu nie istniała. Jak poinformował dziennik, rodzice Mirelli twierdzili, że w 1998 roku wówczas 15-letnia uczennica zaginęła, została porwana bądź wróciła do swoich biologicznych rodziców, podczas gdy przez niemal 30 lat przebywała w zamknięciu. 

Los Mirelli odmienił się dzięki interwencji sąsiadów, którzy pod koniec lipca wezwali służby w związku z głośną awanturą domową. Gdy policjanci odkryli, że w mieszkaniu starszego małżeństwa przebywa skrajnie zaniedbana kobieta z poranionymi i poczerniałymi nogami, postanowili wezwać karetkę. Mirella trafiła do szpitala.

Oświadczenie Policji

Sprawą Mirelli, która od niemal 30 lat nie opuszczała mieszkania, zajęła się świętochłowicka Policja. Już na wstępnie ustalono, że doniesienia medialne o przetrzymywaniu kobiety przez rodziców wbrew jej woli nie znajdują jak na razie potwierdzenia

- W celu pełnego wyjaśnienia sprawy, w Wydziale Kryminalnym KMP w Świętochłowicach prowadzone jest postępowanie mające ustalić, czy wobec kobiety nie doszło do popełnienia przestępstwa. Funkcjonariusze gromadzą, analizują i weryfikują wszystkie informacje, a zgromadzone materiały przekazano do prokuratury – przekazuje Śląska Policja.

Prokuratura w Chorzowie wszczęła już postępowanie w sprawie.

Brak zgłoszeń do OPS

Głos w sprawie zabrał także Ośrodek Pomocy Społecznej w Świętochłowicach. 14 października dyrektor OPS Monika Szpoczek opublikowała oświadczenie, w którym prosi o powściągliwość w formułowaniu opinii i ocen, a także o zachowanie spokoju i rozwagi, gdyż sytuacja wciąż jest wyjaśniana.

–    Możemy jednak zapewnić, że w każdej sytuacji, w której istnieje podejrzenie zagrożenia zdrowia lub bezpieczeństwa osoby, pracownicy Ośrodka podejmują niezwłoczne i skoordynowane działania interwencyjne, we współpracy z odpowiednimi służbami – w tym z Policją, sądem, służbą zdrowia i organizacjami pozarządowymi i takie działania zostały podjęte przez pracowników Ośrodka – czytamy w oświadczeniu.

Podkreśla, że pracownicy socjalni działają z pełnym zaangażowaniem i empatią oraz dążą do zapewnienia bezpieczeństwa, wsparcia i stabilizacji sytuacji pani Mirelli, która po pobycie w szpitalu wróciła do domu. 

W rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Monika Szpoczek wskazała, że przez całe 27 lat OPS nie otrzymał żadnych zgłoszeń w sprawie pani Mirelli, a działania przez Ośrodek podejmowane jest na podstawie zgłoszenia lub decyzji właściwego sądu. OPS zna sprawę od czasu lipcowej interwencji Policji i pozostaje w stałym kontakcie z rodziną, aby dokładnie poznać jej sytuację i wesprzeć panią Mirellę.

Komentarze (4)    dodaj »

  • M....M

    ... sąsiedzi teraz się wypowiadają. A gdzie byli przez te lata? Jeśli wiedzieli że taka osoba istnieje i powiedzmy nagle znika to co ? Nie interesowały się tym?

  • Ddd

    Myślę, że nie do sąsiadów należy mieć tu pretensje. Zresztą przeszłości się nie zmieni, teraz idzie o teraźniejszość i przyszłość tej osoby i na tym należy się skupić i wreszcie skutecznie działać.

  • Ja

    Jeśli to że była przetrzymywana przez rodziców wbrew jej woli się nie potwierdzi to osoby które to rozdmuchały i posądziły rodziców powinny odpowiedzieć za to

  • Myślący

    Zastanów się co piszesz. Doszło tu albo do uwięzienia osoby zdrowej albo wykorzystania bierności osoby z problemami psychicznymi. Kto wie co tam się działo. Najprawdopodobniej na tym etapie i "rodzice" i córka są delikatnie mówiąc mocno zdziwaczali. Chyba nie wierzysz że ktoś z własnej woli nie wychodziłby z pokoju przez 27 lat??? Przecież to gorsze niż najcięższe więzienie.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Swiony.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również