Remont Powiatowego Urzędu Pracy w Świętochłowicach bardzo się przeciągnął, miasto wciąż odmawia odbioru budowy, tłumacząc to różnymi nieprawidłowościami, z kolei główny wykonawca za taki stan rzeczy obwinia przede wszystkim zamawiającego – a więc właśnie świętochłowicki magistrat. Sytuacja jest nie tylko niejasna, ale również w obliczu trwającej, zaciekłej kampanii wyborczej, stała się jedną z wielu osi, wokół której kręci się polityczny spór między Dawidem Kostempskim a Danielem Begerem.
Umowa na remont została podpisana z firmą BUDOREM jeszcze w czerwcu 2016 roku, a zakończenie prac miało nastąpić najpóźniej 25 września 2017 roku. Formalnie jednak procedura wciąż się nie zakończyła, miasto odmawia odbioru tłumacząc to licznymi nieprawidłowościami. Na ten temat wypowiedział się na swoim facebookowym profilu wiceprezydent Świętochłowic, Bartosz Karcz:
Generalny wykonawca z własnej winy doznał bardzo dużych opóźnień w toku tej inwestycji. Całkowite opóźnienie wyniosło 335 dni. Jednocześnie pomimo wielokrotnych wezwań do usunięcia usterek wykonawca nie wykonał przebudowy zgodnie z projektem i specyfikacją istotnych warunków zamówienia oraz wskazaniami inspektora nadzoru. Zgodnie z przepisami gmina zmuszona była do odstąpieniu od umowy i naliczyła kary umownej. (pisownia oryginalna – przyp. red.)
Wykonawca jednak odbija piłeczkę i w wydanym oświadczeniu winą obarcza miasto, które według niego w trakcje realizacji remontu wprowadzało zmiany materiałowe, przygotowało niespójną dokumentację projektową, a także zlecało dodatkowe roboty.
opóźnienie w wykonaniu ww. przedsięwzięcia budowlanego wyniosło 268 dni (…) i w całości zostało spowodowane z winy Zamawiającego (zmiany materiałowe, niespójność dokumentacji projektowej, zlecanie robót dodatkach) oraz z przyczyn niezależnych od Wykonawcy jak i Zamawiającego (zmiana prawa, błędna inwentaryzacja geodezyjna sieci podziemnych) o czym Zamawiający był informowany na bieżąco. Nieprawdziwe są więc dane podawane przez Pana Prezydenta Dawida Kostempskiego o 2 latach opóźnienia jak i Pana Wiceprezydenta Bartosza Karcza o 335 dniach opóźnienia.
Przedsięwzięcie zostało wykonane zgodnie z projektem budowlanym, czego potwierdzeniem jest uzyskane prawomocne pozwolenie na użytkowanie obiektu , dane przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Gmina Świętochłowice celowo próbując przeciągnąć całe przedsięwzięcie zgłaszała różnego rodzaju usterki, m.in.: nieumyte szyby w oknach, wymiana zabrudzonych elementów, brak wzrostu trawy, itp. – czytamy w wydanym oświadczeniu.
Z rozmowy z prezesem firmy BUDOREM, Łukaszem Rejekiem, wynika, że 24 sierpnia firma BUDOREM wezwała urząd do odbioru, jednak ten zareagował na to próbą odstąpienia od umowy, a jako przyczynę wskazał zatrudnienie przez wykonawcę podwykonawcy, o którym magistrat miał nie wiedzieć. Jak tłumaczy pan Łukasz Rejek, owa firma nie była faktycznie podwykonawcą, ale dostawcą elewacji, a zatem BUDOREM nie miał obowiązku informować o niej zamawiającego. Główny wykonawca mimo to poinformował magistrat o takiej firmie już w połowie 2017 roku, wtedy faktycznie urząd mógł odstąpić od umowy, ale miał na to 30 dni – spóźnił się zatem o ponad rok.
O kwestię odstąpienia od umowy zapytaliśmy również wiceprezydenta Świętochłowic Bartosza Karcza:
Urząd odstąpił od umowy. Opóźnienie było bardzo duże, pracy nie były wykonane, mało tego, pojawiały się już pierwsze usterki, np. pęknięcia ścian – tego było bardzo dużo. Firma zgłosiła gotowość odbioru, a na miejscu wciąż jeszcze trwała budowa, dalej prace trwały i absolutnie temat nie był skończony. Zrobili to zapewne po to, żeby przestały im się naliczać kary umowne (…). Odbiór może nastąpić wtedy, kiedy faktycznie jest gotowe. Gdybyśmy odebrali prace, które są nieskończone, to byłoby złamanie prawa – mówi Bartosz Karcz.
Kolejną kwestią sporną jest sprawa zapłaty. BUDOREM 7 września wezwał urząd do zapłaty należności na rzecz swoich podwykonawców, co faktycznie po kilku tygodniach nastąpiło, przy czym Łukasz Rejek widzi to jako skutek swojego wezwania, z kolei Bartosz Karcz tłumaczy to jako swoją inicjatywę, która miała na celu pomoc mniejszym, lokalnym firmom, których funkcjonowanie bez tych środków mogłoby być zagrożone.
Nie jest prawdą, że gmina nie zapłaciła. Na rzecz generalnego wykonawcy dokonano zapłaty w kwocie ponad 1,2 mln złotych a pozostała kwota jest wypłacana bezpośrednio zgłoszonym podwykonawcom generalnego wykonawcy. Są to często małe firmy, które wykonywały na budowie częściowe zadania takie jak rożnego rodzaju instalacje czy elementy wykończenia budynku. Często też firmy z naszego miasta. Oczywiście po potwierdzeniu wykonania przez nie robót na budowie.
Taka forma rozliczenia jest uczciwa i chroni małe często rodzinne firmy przed dużymi kłopotami. Taka lista podwykonawców jest obecnie w weryfikacji i już prawie 600 tys złotych gmina wypłaciła na rzecz podwykonawców, których prace zostały wykonane i odebrane.
Było to rozwiązanie jedyne z możliwych bo chroniło interes gminy i podwykonawców. Jest to też w tej sprawie jedyny możliwy kierunek działania gminy zgodny z prawem. – pisze na facebooku Bartosz Karcz.
Wciąż pozostaje jeszcze kwestia zapłaty głównemu wykonawcy, który wciąż czeka na blisko 4 miliony złotych za wykonane prace – skoro jednak nie ma odbioru, nie może być również mowy o przelewie.
Jak widać obie strony konfliktu wokół świętochłowickiego PUP-u mają swoją wizję tego, co się stało, a w obliczu tak zaciętego sporu trudno oczekiwać jakiegoś porozumienia, można się zatem spodziewać, że sprawa ujrzy swój finał dopiero w sądzie.