Wiadomości z Świętochłowic

Szykuje się protest fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych

  • Dodano: 2019-09-13 08:45, aktualizacja: 2019-09-13 08:59

23 września w całej Polsce odbędzie się protest fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych. Przygotowują się do niego też świętochłowiczanie. Dlaczego do tego dojdzie? O sytuacji fizjoterapeutów opowiada Karolina Kucharczyk, przewodnicząca Związków Zawodowych Pracowników Fizjoterapii przy Zespole Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach.


Fizjoterapeuci i diagności to zawody niezwykle ważne w dzisiejszym, starzejącym się społeczeństwie. Jednakże  od dawna mówi się, że nie są godnie wynagradzane, a wielu fizjoterapeutów po ukończeniu studiów wybiera pracę m.in. we Francji, gdzie mogą zarobić znacznie więcej.  Mają już dość warunków, w jakich przyszło im pracować w Polsce.

Jak sami przyznają, są poniżaną i kiepsko wynagradzaną grupą zawodową. Karolina Kucharczyk, przewodnicząca Związków Zawodowych Pracowników Fizjoterapii przy Zespole Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach, przyznaje, że niedawno doszło do rozmów z przedstawicielami Narodowego Funduszu Zdrowia. Wtedy też poznali kwoty przeznaczone na wzrost wyceny świadczeń medycznych. Z relacji związkowców wynika, że pieniądze te mogłyby zostać przeznaczone na wzrost wynagrodzeń diagnostów i fizjoterapeutów. Jednakże o tym, czy tak się stanie, zadecyduje dyrekcja placówek medycznych.


- W odpowiedzi na nasze pismo w sprawie podwyżki, zarząd poinformował nas, że kontraktowanie jest takie, jak w roku ubiegłym, a to nie przekłada się na zwiększenie środków m.in. na podwyższenie wynagrodzeń pracowników – dodaje Karolina Kucharczyk. 


Dodaje też, że związkowcy wiedzą, że istnieje dodatkowa pula pieniędzy przeznaczonych na wzrost wyceny świadczeń medycznych, a część tych środków można przeznaczyć na podwyżki dla fizjoterapeutów i diagnostów. Czy tak się stanie? O tym, zadecydują dyrektorzy placówek medycznych, którzy otrzymali dodatkowe wsparcie finansowe.


Nadchodzący strajk nie będzie pierwszym sprzeciwem fizjoterapeutów wobec zbyt niskich wynagrodzeń.

- Już w maju tego roku jako pracownicy fizjoterapii ZOZ w Świętochłowicach poparliśmy Akcję „Maj bez Fizjo”. Wsparcie to polegało na założeniu przez fizjoterapeutów czarnych koszulek z nadrukiem „Protest”, oddawaniu krwi i edukacji pacjentów. Wtedy nie mieliśmy jeszcze założonych związków zawodowych, więc nie mogliśmy podjąć ostrzejszych działań protestacyjnych i np. odejście od łóżek pacjentów i wziąć L4 z przemęczenia – wyjaśnia przewodnicząca związków zawodowych.


Tym razem istnieje ryzyko, że fizjoterapeuci w całej Polsce pójdą masowa na zwolnienia lekarskie. Mówi się, że czarę goryczy przelała informacja, że rząd zamierza podnieść płacę minimalną. Tymczasem fizjoterapeuci i diagności od dawna domagają się podwyżki rzędu ok. 500 zł i na to w rządowej kasie nie znaleziono do tej pory funduszy.


Karolina Kucharczyk podkreśla też, że negocjacje nie przyniosły spodziewanego efektu.

– A my w dalszym ciągu pracujemy za stawki 1600-1850 zł netto. Pracodawca wymaga ciągłego dokształcania się personelu. Wszystkie kursy specjalizacyjne musimy opłacać sobie sami, a są to niemałe kwoty, ponieważ najtańszy kurs kosztuje 2 tys. netto. Czujemy się upokorzeni z powodu pracy za takie wynagrodzenia, które są  niezgodne z naszym wykształceniem, odpowiedzialnością za pacjenta. A to przecież w procesie leczenia wielu schorzeń  jesteśmy najważniejszym narzędziem. Jesteśmy nie tylko terapeutami, ale również psychologami, często nadającym sens życia. Niestety, pracodawcy nas nie doceniają – dodaje. 


Hasłem przewodnim protestu, który ogarnie Polskę 23 września będzie: „Dość poniżania! Przestajemy ratować system”.

Komentarze (2)    dodaj »

  • Mariola

    Pielęgniarki zjadają wasze podwyżki, a przecież to wy stawiacie ludzi na nogi, tez macie studia. Nie dajcie się trzymam kciuki

  • Krystyna

    Zastanawia mnie tylko, dlaczego diagności laboratoryjni, technicy analityki medycznej pracujący nie w szpitalach ale np. w służbie krwi nic nie piszą, nie dają znać że pracują w takich placówkach, nie upominają się o pieniądze w Ministerstwie Zdrowia. Gdzie są związki zawodowe Regionalnych Centrów Krwiodawstwa? W sprawie zembalowego dla pielęgniarek jakoś można było zawalczyć. Jak nic nie zrobimy będziemy odbiegać od pensji personelu np. ze szpitali, jeśli już nie nasze płace nie są niższe. Jak nic nie zrobimy zostaniemy na czarnym końcu, a służba krwi umrze śmiercią naturalną, bo nikt tam nie będzie chciał pracować. Pozdrawiam wieloletni pracownik służby krwi z woj. zachodniopomorskiego.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Swiony.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również