Kilka dni temu gruchnęła wiadomość, że wieloletnia dyrektor MOSiR Ruda Śląska - Aleksandra Poloczek zrezygnowała z pełnienia swojej funkcji. Jak się później okazało, rudzianka rozpoczęła nowy rozdział swojej zawodowej kariery w Świętochłowicach. 9 listopada Aleksandra Poloczek została zaprzysiężona na drugiego wiceprezydenta miasta.
Aleksandra Poloczek - nowa wiceprezydent Świętochłowic
Aleksandra Poloczek od lat jest aktywna w mieście i zaangażowana w sprawy mieszkańców Rudy Śląskiej. Z wykształcenia jest nauczycielką wychowania fizycznego, a doświadczenie zawodowe zdobywała, pracując zarówno w szkole podstawowej, gimnazjum, liceum, jak i w szkole zawodowej. Ukończyła też podyplomowe studia MBA (Master of Business Administration) oraz menadżer sportu i turystyki. Jest m.in. prezeską Fundacji Przyjaciół Świętego Mikołaja i wielu charytatywnych inicjatyw organizowanych w Rudzie Śląskiej.
W 2001 roku podjęła pracę w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Rudzie Śląskiej. Początkowo kierowała Działem Organizacji Imprez, potem piastowała funkcję zastępcy dyrektora, a od kilku lat pełniła funkcję dyrektora tejże instytucji. 8 listopada br. zrezygnowała z kierowania MOSiRem.
W tym roku zdecydowała się na start w wyborach do Sejmu. O mandat poselski i miejsce w sejmowej ławie walczyła z ramienia partii Polska2050 Szymona Hołowni. Na liście KWW Trzecia Droga PSL-PL2050 Szymona Hołowni otrzymała wysokie, bo trzecie miejsce. Zdobyła aż 16 224 głosy. Niestety pomimo świetnego wyniku nie udało jej się wejść do Sejmu. 9 listopada Aleksandra Poloczek została zaprzysiężona na wiceprezydenta Świętochłowic.
Dzisiaj publikujemy wywiad z Aleksandrą Poloczek, w którym społeczniczka opowiada o powodach swojej rezygnacji z pełnienia funkcji dyrektora MOSiR, planach na przyszłość i swojej roli, jako wiceprezydent Świętochłowic.
Dlaczego zdecydowała się Pani zostać wiceprezydentem Świętochłowic?
Aleksandra Poloczek: Po ostatnich wyborach bardzo wiele się działo. Zarówno po tych w naszym mieście, we wrześniu tamtego roku jak i po ostatnich parlamentarnych, w których wzięłam osobiście udział. Po tych ostatnich wyniki pokazały, że właśnie w Świętochłowicach jestem dosyć rozpoznawalną osobą, co bardzo mi pomogło w podjęciu tej decyzji. Propozycja złożona przez prezydenta Daniela Begera otwarła mi nowe możliwości rozszerzenia mojej działalności. Chcę się oddać na powrót pracy w warunkach, gdzie pracodawca jest otwarty na moje możliwości, umiejętności, zapał i energię. Chcę w pracy, na powrót, czuć się potrzebna. To był wielki deficyt w moim życiu przez cały ostatni rok.
W jaki sposób jest Pani związana ze Świętochłowicami?
A.P.: Tak żartobliwie to w sposób bardzo oczywisty – mój, od 25 lat, mąż jest z tego miasta. (śmiech) W jego rodzinie zawsze byli ludzie udzielający się w Świętochłowicach, więc przy rodzinnych zjazdach siłą rzeczy dyskusja obejmowała również sprawy miasta. Przez wiele lat, od czasu bycia nauczycielem, wraz z moimi uczennicami pomagałam dzieciakom z Lipin. Mam tam wielu znajomych, nieodłącznie od kilkudziesięciu lat moje losy związane są z losami tych, którzy korzystali z mojej pomocy, teraz już dorosłymi ludźmi – dalej utrzymujemy kontakt. Na podróż poślubną wyjechałam z moim mężem na turnus z dziećmi z Lipin, uwaga... do Drutarni - ciekawe czy Państwo wiedzą gdzie to jest. Wróciliśmy po weselu do domu i był telefon, że turnus może się odbyć tylko wtedy, gdy dołączą dwaj nauczyciele do grona opiekunów. Więc wszystko dla nas było jasne, co trzeba zrobić, by te dzieci pojechały. Szybko żeśmy się spakowali i przeżyli wyjątkową podróż poślubną z zakwaterowaniem w sali około 25-osobowej. (śmiech) Od wielu lat współpracuję na niwie charytatywnej ze Świętochłowicami, moja Fundacja pomaga wielu ich mieszkańcom. Wraz z dobrymi ludźmi stamtąd robimy wiele dobrego. Przy tych akcjach poznałam Daniela Begera, lat temu tyle, że jeszcze nie był prezydentem.
Jakimi sprawami będzie się Pani zajmowała jako wiceprezydent?
A.P.: Początkowe założenia to sprawy społeczne, kultura i sport.
Jaki będzie pierwszy ruch wiceprezydent Aleksandry Poloczek?
A.P.: Chcę poznać ludzi reprezentujących środowiska, które będą przeze mnie koordynowane. Chcę posłuchać o ich pracy i zapytać jak widzą naszą współpracę, byśmy stworzyli zgrany i dobrze działający zespół.
Jak skomentuje Pani doniesienia, że zrezygnowała Pani z pracy w MOSiR Ruda Śląska z powodu nieporozumień z obecnym zarządem miasta?
A.P.: Chciałabym pominąć to pytanie, bo już tak wiele w tym temacie padło też, słów i domysłów. Chcę się skupić na przyszłości, bo tylko w ten sposób będę mogła dobrze zapisać czystą kartkę, którą mi z ufnością powierzono. Odchodzę z czystym sumieniem, nie mam powodu, by musieć kogoś przepraszać, a to dla mnie cenne doświadczenie. W tej pracy byłam około 20 lat, odchodzę, bo jest dogodny czas, a powody, które ułatwiły mi podjęcie tej decyzji, nie mają już teraz dla mnie żadnego znaczenia.
Kto przejmie Pani obowiązki w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Rudzie Śląskiej?
A.P.: Z tego, co wyczytałam na Facebooku prezydenta, to Henryk Poppe. Pan Henryk był już dyrektorem MOSiR, to jest ważne, bo to nie jest łatwa sprawa. Znamy się dobrze i cieszę się, że zostawiam miejsce i ludzi, których bardzo pokochałam, w dobrych rękach. Wiem, że będą mieli dobrego szefa, a ja służę mu w każdej chwili radą i pomocą, o czym zapewniłam w naszej rozmowie.
Jakie ma Pani plany na przyszłość?
A.P.: Chcę na razie dobrze pracować. Chcę skupić się na powierzonej mi funkcji i na związanej z nią działalności. Dalej nie wybiegam, bo wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Muszę się do tego przyzwyczaić, oswoić i poczekać na planowanie przyszłości w warunkach dogodniejszych, żeby nie przeplanować.
Czy pożegnała Pani Rudę Śląską na zawsze?
A.P.: Wcale jej nie żegnam, bo zostawiam tu kawał mojego serca, w inicjatywach tworzonych przez wiele lat, w ludziach, którzy są dla mnie największym darem, w fundacji, która jest rudzka i na zawsze taka zostanie, by nade wszystko służyć mieszkańcom mojego miasta, miasta, które kocham i któremu ofiarowałam wiele lat mojego życia zawodowego i działalności poza pracą. Zacytuję słowa z Biblii "Tam skarb twój gdzie serce twoje", nie da się wymazać ani z serca, ani z pamięci niczego, co łączy mnie z Rudą Śląską. Poza tym wcale nie chcę wymazywać niczego, bo to wszystko jest moje i to wpłynęło na to, jakim dzisiaj jestem człowiekiem. Jestem dłużnikiem każdego, kto ofiarował mi jakąkolwiek naukę, doświadczenie, pomoc, bo to one składają się na Olę, która jest teraz.
Czy będzie Pani za czymś tęsknić?
A.P.: Tęsknię od dłuższego czasu... miejsce pracy tego nie determinuje. Będę pracować kilka minut od Rudy Śląskiej, więc wskoczę w auto i przyjadę, do miejsc, do przyjaciół, do ludzi, współpracowników, ulubionych sklepów, basenów.
Czego Pani życzyć na nowej ścieżce zawodowej?
A.P.: Spełnienia zawodowego, czucia się potrzebną, dobrych ludzi na drodze tych, nad którymi będę i tych nade mną w hierarchii zawodowej. Nade wszystko jednak pokory, bym umiała się działać i pracować dla dobra mieszkańców Świętochłowic, żebym nie utraciła zaufania, jakim mnie obdarzono, bym spełniła oczekiwania, a przy tym zawsze kierowała się moim hasłem: "Dobrze jest być ważnym, ale ważniejsze jest być dobrym". Żartobliwie podchodząc, to miałabym życzenie, by wszyscy anonimowi hejterzy, na czas mojej pracy, dostali w prezencie bilety na długie wakacje, na pięknej wyspie bez Internetu. (śmiech)
Tego więc Pani serdecznie życzymy. Dziękujemy za rozmowę.
A.P.: Dziękuję.
Czytaj więcej: