W środę, 9 października, około godziny 21:00, świętochłowiccy policjanci otrzymali wezwanie na ulicę Ślężan. Rozgrywała się tam awantura domowa.
[AKTUALIZACJA]
Do naszej redakcji zgłosili się kolejni świadkowie zdarzenia, którzy relacjonują, że napastnik przez swoje agresywne zachowanie musiał został obezwładniony przez trzech policjantów i skuty w kajdanki.
- Mężczyzna procesowo nie był zatrzymywany. Jednak skoro nie stosował się do poleceń policji, no to policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego zgodnie z przepisami prawa, założyli kajdanki - potwierdza oficer prasowy KMP Świętochłowice.
Następnie, jak przekazuje rzecznik, mężczyzna został przewieziony do szpitala. Niektórzy świadkowie twierdzą, że później mężczyzna trafił do aresztu — policja dementuje te doniesienia. Nie doszło również do zgłoszenia zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia czy przestępstwa.
- Do żadnego przestępstwa ani wykroczenia na ten moment nie doszło, nikt nie zgłosił żadnego przestępstwa, nikt nie był zatrzymywany - podsumowuje.
Interwencja policji na Ślężan
Jak przekazuje sierżant sztabowy Marcin Korek z KMP Świętochłowice, nikt nie został zatrzymany.
- Policjanci zostali wezwani do interwencji domowej, na ten moment nie doszło do żadnego tam przestępstwa ani wykroczenia. Na miejscu była też karetka zespołu ratownictwa medycznego, gdyż jednej osobie trzeba było udzielić pierwszej pomocy – mówi sierżant sztabowy Marcin Korek, oficer prasowy KMP Świętochłowice.
Świadek zdarzenia relacjonuje, że widział syna goniącego ojca z bronią w ręku, jednak policja nie potwierdza tych informacji.
- Faktycznie doszło do awantury ojca z synem i w zgłoszeniu znalazły się informacje, że jest to awantura domowa oraz że [jeden z jej uczestników - przyp. red.] może być uzbrojony, ale policjanci będąc na miejscu tego nie potwierdzili. Na 100% nie doszło tam do żadnej strzelaniny - przekazuje sierżant sztabowy Marcin Korek.