Były prezydent Świętochłowic Dawid K. oraz część jego współpracowników stanie przed sądem. Prokuratura przedstawiła im m.in. zarzuty nadużyciem, czy przekroczeniem uprawnień, czy przywłaszczenia mienia.
Pierwsze zatrzymania w 2021 roku
Przypomnijmy, że 17 listopada 2021 roku, policjanci z wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, zatrzymali czterech podejrzanych w sprawie nieprawidłowości w Urzędzie Miasta w Świętochłowicach. Wśród zatrzymanych znalazł się były prezydent Świętochłowic Dawid K., jego zastępca Bartosz K., a także dwóch byłych urzędników Urzędu Miejskiego.
Policjanci najpierw zatrzymali byłego prezydenta Świętochłowic w jego domu. Bartosz K. został zatrzymany w Warszawie i przewieziony do prokuratury w Gliwicach. Antykorupcyjni policjanci przywieźli tam także dwóch byłych urzędników świętochłowickiego Urzędu Miasta, którzy odeszli z urzędu po przegranych przez Dawida K. wyborach.
Śledztwo zakończone. Były prezydent stanie przed sądem
Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Gliwicach oraz Gazeta Wyborcza zakończyło się śledztwo w tej sprawie. Głównym oskarżonym w tej sprawie jest były prezydent Dawid K. Prokuratura przedstawiła mu 11 zarzutów związanych z:
- nadużyciem, czy przekroczeniem uprawnień,
- fikcyjnym zatrudnieniem w urzędzie asystentek,
- przywłaszczeniem służbowego sprzętu elektronicznego,
- fikcyjnego meldunku w mieście,
- czy też bezpodstawnego przyznania współpracownikom premii i dodatków.
Oprócz byłego prezydenta Świętochłowic, w stan oskarżenia postawiono także: Bartosz K., byłego wiceprezydenta Świętochłowic, a obecnego przewodniczącego Rady Miasta; Beniamina B., który był wyborczym pełnomocnikiem Dawida K.; Kamila W., byłego dyrektora Centrum Integracji Społecznej; Ewę J., byłą sekretarz Urzędu Miasta w Świętochłowicach oraz sześcioro innych powiązanych z byłym prezydentem osób.
Nieprawidłowości w Urzędzie Miasta Świętochłowice
Śledczy zebrali dowody przeciwko byłemu prezydentowi Świętochłowic. Ten dopuścił się szeregu nadużyć w trakcie trwania swojej kadencji. Na łamach Gazety Wyborczej możemy przeczytać m.in. że magistrat na podstawie fikcyjnej umowy płacił opiekunkom dzieci prezydenta K. Kobiety miały pełnić funkcję jego asystentek.
- Zdaniem śledczych asystentki prezydenta tak naprawdę opiekowały się w Katowicach jego dziećmi. A magistrat zapłacił im za to ponad 24 tys. zł - czytamy na stronie GW.
Zdaniem policji prezydent Świętochłowic bezzasadnie przyznawał też swoim najbliższym współpracownikom wysokie dodatki oraz nagrody. Jak twierdzi prokuratura, podstawą przyznawania nagród było... wykonywanie podstawowych obowiązków. Wiceprezydent miasta miał dostać w ciągu kilku lat z tego tytułu ponad 800 tys. zł, dyrektor CIS ponad 200 tys., a pełnomocnik prezydenta ponad 65 tys. zł.
Kolejnym z zarzutów przedstawionych Dawidowi K. jest fikcyjny meldunek w mieście. Według śledczych w 2014 r. były prezydent zawarł fikcyjną umowę najmu mieszkania w Świętochłowicach, a następnie na jej podstawie dokonał meldunku w mieście. Zrobił to, aby zostać wpisanym na listę kandydatów na radnych w Świętochłowicach.
Prokuratura dowodzi także, że tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich, w 2018 roku w Urzędzie Miasta w Świętochłowicach, z polecenia byłego prezydenta tego miasta, drukowano listy z podziękowaniami za głosy oddane na rzecz Stowarzyszenia "Razem dla Świętochłowic".
- Zawarto w nich agitację wyborczą na Dawida K. Kiedy na miejscu pojawili się wezwani przez kogoś policjanci, w jednym z gabinetów na siedem godzin zamknięto kilka kobiet zajmujących się drukiem listów. Współpracownicy prezydenta zabronili się im odzywać i zgasili światło - informuje Gazeta Wyborcza.
"Przed niezależnym i niezawisłym sądem będę dowodził swojej niewinności"
Były prezydent Świętochłowic opublikował na jednym z portali społecznościowych swoje oświadczenie w tej sprawie. Twierdzi, że "przed niezależnym i niezawisłym sądem będzie dowodził swojej niewinności".
- O absurdalności postawionych mi zarzutów, świadczy fakt, że przez wiele miesięcy został na mnie nałożony zakaz informowania osób trzecich o treści postanowionych zarzutów, co miało charakter precedensu ogólnokrajowego. Chyba o tej absurdalności wiedziała prokuratura, nakładając na mnie ten zakaz, ale znowu niezależny i niezawisły sąd zdjął ten zakaz oraz większość nałożonych na mnie środków zapobiegawczych - mówił Dawid. K.
W dalszej części swojej wypowiedzi były prezydent twierdzi, że zarzuty, które na nim ciążą nie mają charakteru korupcyjnego.
- Chcę mocno podkreślić, że postawione zarzuty nie mają charakteru korupcyjnego, a raczej urzędniczy o zabarwieniu formalnym, który powinna rozpatrywać Regionalna Izba Obrachunkowa, a nie prokuratura. Sprawa od początku miała i ma charakter polityczny i właśnie chcę przed niezależnym i niezawisłym sądem dowodzić tego, że jestem niewinny. Będę składał materiały dowodowe i wyjaśnienia, po to, aby sprawiedliwości stało się zadość. Proszę, trzymajcie za mnie kciuki, bo teraz tego potrzebuję. Wszystkiego dobrego - podsumował były prezydent Świętochłowic.