Łukasz Michno, 45-letni muzyk, który większość życia spędził w Świętochłowicach, stawia czoła jednej z najtrudniejszych diagnoz – złośliwemu rakowi trzustki. Nagła choroba przerwała jego pasję i odebrała źródło dochodu. Teraz, w trakcie intensywnej chemioterapii, walczy nie tylko z nowotworem, ale także o środki niezbędne do kontynuowania leczenia.
Diagnoza, która brzmi jak wyrok
Życie 45-letniego Łukasza Michno od zawsze wypełniała muzyka. Dźwięki były dla niego nie tylko pasją, ale również ucieczką od codzienności i sposobem na życie. Wszystko zmieniło się na początku tego roku, kiedy jego światem wstrząsnęła diagnoza, która dla wielu pacjentów onkologicznych brzmi jak wyrok – złośliwy rak trzustki. Choroba, znana ze swojej podstępności i agresywnego przebiegu, zaatakowała znienacka.
Pierwsze sygnały były niejednoznaczne, ale niepokojące. Nagły ból pleców, gwałtowny spadek masy ciała i wreszcie żółtaczka, która okazała się symptomem zaawansowanego procesu chorobowego. Szczegółowe badania ujawniły przyczynę – guz trzustki, który rozrastając się, zablokował drogi żółciowe. To właśnie ta blokada była bezpośrednią przyczyną gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia.
Dramatyczna walka z czasem i chorobą
Lekarze podjęli natychmiastowe działania. Aby przywrócić prawidłowe funkcjonowanie organizmu, wszczepiono panu Łukaszowi specjalną protezę, która miała udrożnić zablokowane drogi żółciowe. Był to pierwszy krok w walce o zdrowie i szansa na ustabilizowanie jego stanu przed dalszym, bardziej radykalnym leczeniem. Niestety, los nie był łaskawy. W maju doszło do poważnych komplikacji.
– W maju trafiłem do szpitala z sepsą – proteza się zatkała i pojawiło się zagrożenie życia – czytamy w opisie zbiórki.
Sepsa, czyli ogólnoustrojowe zakażenie organizmu, to stan, w którym liczy się każda minuta. Dzięki szybkiej interwencji medycznej udało się opanować kryzys, ale to doświadczenie uświadomiło mu, jak kruche jest jego życie i jak nieprzewidywalny jest jego przeciwnik. Obecnie pan Łukasz jest w trakcie intensywnej chemioterapii. To wyczerpujące leczenie ma jeden, kluczowy cel: zmniejszyć masę guza na tyle, aby możliwa stała się operacja jego usunięcia. To jedyna szansa na pokonanie nowotworu.
Brak środków na życie i leczenie
Walka z rakiem to nie tylko zmagania z bólem, osłabieniem i skutkami ubocznymi leczenia. To także ogromne wyzwanie finansowe, które dla pana Łukasza stało się barierą niemal nie do pokonania. Choroba odebrała mu możliwość pracy i zarobkowania.
– Jestem bezrobotny, bez prawa do zasiłku, bez jakiegokolwiek dochodu – tłumaczy mężczyzna w swoim apelu.
Posiada orzeczenie o niepełnosprawności, które potwierdza, że nie jest w stanie podjąć pracy i wymaga stałej pomocy drugiej osoby. Każdy miesiąc to walka o przetrwanie. Minimalne koszty życia, obejmujące leki, specjalistyczne jedzenie, dojazdy do szpitali i podstawową opiekę, szacuje na 6000 złotych. To kwota, która dla osoby pozbawionej dochodu jest astronomiczna.
Nadzieja w dźwiękach i ludzkiej solidarności
Mimo potwornego zmęczenia i bólu, mężczyzna nie traci nadziei. Jego największym marzeniem jest powrót do zdrowia i do muzyki, która przez lata nadawała sens jego życiu. Chciałby, jak sam mówi, „odzyskać choć fragment dawnego siebie”. Ta nadzieja daje mu siłę do codziennej walki, ale wie, że sam nie da rady sprostać wszystkim wyzwaniom.
Potrzebne nasze wsparcie
Pan Łukasz za pośrednictwem zbiórki internetowej zwrócił się z prośbą o pomoc. Każda, nawet najmniejsza wpłata, jest dla niego bezcenna. To nie tylko wsparcie finansowe, ale również dowód ludzkiej solidarności i znak, że nie został sam w tej najtrudniejszej z życiowych bitew.
Zbiórkę znajdziecie w tym miejscu.