Powrót dzieci do szkół jest bardzo istotny dla ponownego nawiązania relacji w grupach - powiedziała PAP prof. Magdalena Marczyńska. Dodała, że już od dłuższego czasu psychologowie alarmują o możliwych problemach. Te mogą dotyczyć nie tylko problemów psychologicznych, ale np. otyłości.
Niektóre osoby kwestionują powrót dzieci do szkół na ostatnie tygodnie roku szkolnego. Ten powrót jest jednak konieczny z wielu względów. Przede wszystkim palące jest ponowne nawiązanie relacji w grupach. To dla rozwoju dzieci i młodzieży rzecz kluczowa. Po drugie, już słyszę od znajomych rodziców dzieci, że wielu uczniów po prostu nie chce wracać do szkoły. Przyzwyczaili się do modelu nauki przed komputerem i w pieleszach. Nie można na to absolutnie pozwolić. Ten pierwszy okres w szkole powinien być przeznaczony nie na nadrabianie braków w edukacji, a na ponowne nauczenie dzieci funkcjonowania ze sobą, w szkole. Wiem, że różnie z tym może być w praktyce, ale wiele osób na pewno ma tego świadomość - wskazała specjalistka od chorób zakaźnych wieku dziecięcego.
Członkini Rady Medycznej przyznała, że dane absolutnie nie pokazują wzrostu zakażeń u dzieci po ich ponownym powrocie do przedszkoli. Druga fala zdaniem prof. Marczyńskiej pokazała, że wzrost zakażeń u dzieci jest po prostu proporcjonalny do wzrostów w całym społeczeństwie.
Częściej, to prawda, zakażali się nastolatkowie. Przypominam jednak, że oni od jesieni do szkół nie chodzili. Ich zakażenia były głównie zakażeniami rodzinnymi - podkreśliła ekspertka.
Od wielu tygodni prof. Marczyńska przestrzega także przed nakręcaniem spirali strachu i mówieniem, że dzieci coraz ciężej przechodzą COVID-19.
To zwyczajna nieprawda. Ciężkich przypadków jest bardzo mało. Nie notujemy też wielu przypadków PIMS (zespół pocovidowy), co zapowiadano. Dzieci mogą się zakażać. Gdy się je testuje, to i wyłapuje się więcej takich przypadków, teraz dzieci częściej miały objawy i były testowane, zdecydowanie częściej niż jesienią. Nie zmieniły się rokowania. Ponad 90 proc. dzieci i młodzieży przechodzi zakażenia SARS-CoV-2 łagodnie - powiedziała PAP prof. Marczyńska.
Podkreśliła, że po okresie epidemii eksperci boją się także coraz większych problemów dzieci np. z otyłością.
Jako społeczeństwo w okresie epidemii przytyliśmy. Wielu z nas to widzi u siebie i swoich rodzin. Część osób zajada stres. Część więcej czasu spędza w domu, więc to także sprzyja zaglądaniu do lodówki. Dzieci dotyczy to pewnie tak samo, jak dorosłych. A dzieci bardziej otyłe to dzieci mniej zdrowe, a później mniej zdrowi dorośli - wskazała ekspertka.
W jej ocenie bardzo dobrym pomysłem byłby latem powrót w sposób powszechny do idei kolonii, obozów i półkolonii.
Dzieci muszą znów spotykać się ze sobą. Znów muszą nawiązywać relacje. Wiele problemów poepidemicznych, np. w zakresie przemocy w rodzinie czy problemów psychicznych, dopiero nam się ujawni. Na szczęście nie będzie tak, że dzieci od nowa w szkołach będą nabierały odporności. Te, które w żłobkach i przedszkolach przechorowały wcześniej różne infekcje, mają to w pamięci immunologicznej. Ogólnie rzecz ujmując - powrót dzieci i młodzieży do szkół jest konieczny. Z epidemicznego punktu widzenia obecnie nie jest niebezpieczny. Czy przed jesienią będzie możliwe szczepienie dzieci i młodzieży? Tej powyżej 16. roku życia już niedługo. O młodszych grupach nie umiem w tej chwili powiedzieć jednoznacznie, bo nie wiadomo, kiedy skończą się badania. Jednak w przypadku szczepień dzieci i młodzieży, chodzi o przecinanie łańcucha zakażeń, a nie głównie o zapobieganie ciężkiemu przebiegowi. Ten, co podkreślam, u dzieci występuje bardzo rzadko - dodała prof. Marczyńska.