Sukcesem zakończyły się poszukiwania młodej świętochłowiczanki. Jej zaniepokojony dziadek zadzwonił na numer alarmowy po tym, jak dziewczynka po skończonych lekcjach nie wróciła do domu.
10-letnią mieszkankę miasta poszukiwali mundurowi świętochłowickiej jednostki, których wspomagali policjanci katowickiego oddziału prewencji.
Jak się okazało, dziewczynka bawiła się z innymi dziećmi na placu zabaw, nie kontrolując upływającego czasu...
Oficer dyżurny świętochłowickiej komendy otrzymał zgłoszenie z numeru alarmowego. Zaniepokojony mieszkaniec Świętochłowic zadzwonił pod nr 112 informując, że jego 10-letnia wnuczka nie wróciła do domu ze szkoły. Jednocześnie podał rysopis małoletniej. Zanim podjął decyzję o powiadomieniu odpowiednich służb, skontaktował się ze szkołą. Okazało się, że zajęcia skończyły się 2 godziny wcześniej. Świętochłowiccy policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania dziewczynki. Rysopis dziecka przekazano wszystkim patrolom. W poszukiwania włączyli się również mundurowi z katowickiego oddziału prewencji, pełniący służbę w tym dniu na terenie miasta. Stróże prawa przeczesywali rejon szkoły, okolicę domu, przystanki autobusowe i tramwajowe. Mundurowi ze świętochłowickiej drogówki, na placu zabaw w pobliżu domu zaginionej, zauważyli dziewczynkę o podanym ubiorze. Wtedy też okazało się, że to zaginiona świętochłowiczanka, która niczego nieświadoma, bawiła się z innymi dziećmi, nie kontrolując upływającego czasu. Stróże prawa poinformowali dyżurnego o jej odnalezieniu, a następnie odprowadzili ją do domu, przekazując pod opiekę najbliższych. Dzięki szybkiej reakcji dziewczynka została odnaleziona w niespełna 10 minut.