Doceniam i podziwiam troskę Szanownych Pań "Referendystek" o dobro kraju i naszego miasta, proszę jednak o przemyślenie tej decyzji jeszcze raz. Najtrudniejszy etap już za Szanownymi Paniami, zebranie tylu podpisów (ponad 5 tys. !!!) to prawie nie do uwierzenia! Szkoda byłoby zmarnować te głosy / podpisy mieszkańców wrzucając je do niszczarki (a tak trzeba by postąpić zgodnie z ustawą). Szkoda też trudu i poświęcenia Szanownych Pań, przecież nie wszystkie rozmowy z mieszkańcami Świętochłowic były miłe. Wiem z relacji moich krewnych i znajomych, że niekiedy odmowy złożenia podpisów były deklarowane w sposób dosyć gwałtowny i językiem nieparlamentarnym. Za co serdecznie Szanowne Panie przepraszam, niektórzy z moich bliskich to krewcy osobnicy:-). Już pobieżna lektura ustawy o referendum lokalnym pozwala stwierdzić, że od złożenia przez Szanowne Panie wniosku do daty przeprowadzanie referendum / głosowania może upłynąć nawet maksymalnie 80 dni (30 wydanie postanowienia i 50 data wyznaczenia referendum). Biorąc pod uwagę jeszcze ewentualne odwołania/terminy poprawy wniosku (jeśli dobrze doczytałem) to prawie 100 dni. Być może komisarz wyborczy ma też jakieś inne możliwości przedłużenia tych terminów, w tak nadzwyczajnej sytuacji z jaką mamy obecnie do czynienia. Więc jako aktywny zwolennik (nie tylko w necie) w poprzedniej kampanii wyborczej obecnego Pana Prezydenta Daniela Begera i jako przeciwnik idei przeprowadzenia referendum, mimo wszystko BARDZO Szanowne Panie proszę o nierezygnowanie z tej inicjatywy. Rozumiem, i w pewnym/dużym stopniu podzielam argumenty o kosztach przeprowadzenia referendum, natomiast długofalowe koszty społeczne zmarnowania aktywności obywatelskiej poprzez wrzucenie do niszczarki ponad 5 tys. głosów mieszkańców Świętochłowic wydają mi się znacznie większe i nie do zaakceptowania. Proszę też, aby Szanowne Panie wzięły pod uwagę, że rezygnując ze złożenia wniosku wraz z tymi ponad 5 tys. podpisów, być może narażają się Szanowne Panie na ewentualne pomówienia, że nie zebrały Panie tylu podpisów, że podpisy były zbierane w sposób "niewłaściwy" itp. itd. Weryfikacja prawidłowości tych podpisów przez komisarza wyborczego ucięła by tego typu spekulacje. Myślę też, że po ostatnich doświadczeniach z tą "dżumą XXI" i uświadomieniu sobie co jest tak naprawdę najważniejsze, ewentualna kampania referendalna byłaby, z obu stron, prowadzona w sposób (bardziej) merytoryczny i kulturalny. Sam jako zwolennik (jeszcze) obecnego Prezydenta, mam duże wątpliwości i zastrzeżenia co do Jego niektórych posunięć. Więc chętnie usłyszałbym, jak zagrożony "toporem" referendalnym się z tego tłumaczy. Ale to jest argument dodatkowy, poboczny. Przede wszystkim, z szacunku dla ponad 5 tys. moich współmieszkańców, którzy podpisali się pod tą inicjatywą (spora "górka", jeśli to prawda to "zaklepanie" referendum przez komisarza wyborczego to zwykłą formalność), mimo moich odmiennych poglądów w tej sprawie, jeszcze raz BARDZO PROSZĘ Szanowne Panie o nie rezygnowanie z tej inicjatywy. Pełen szacunku dla determinacji i skuteczności Szanownych Pań, ponad 5 tys. podpisów tego się chyba nikt nie spodziewał, jako zwolennik (mimo wszystkich zastrzeżeń, jeszcze) Prezydenta Daniela Begera, pozdrawiam moje Wielce Czcigodne Przeciwniczki.