Wiadomości z Świętochłowic

Łukasz T. podczas pierwszej rozprawy w katowickim sądzie: „Żałuję i przepraszam”

  • Dodano: 2022-10-10 18:15

Oskarżony m.in. o zabójstwo 19-letniej świętochłowiczanki Łukasz T., kierowca PKM Katowice nie przyznał się do winy podczas pierwszej rozprawy w procesie przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Wyznał, że „żałuje” i wielokrotnie przepraszał za swój czyn.

Jak informowaliśmy wcześniej, 10 października miała miejsce pierwsza rozprawa w procesie Łukasza T., oskarżonego o zabójstwo 19-letniej Barbary Sz. ze Świętochłowic, usiłowanie zabójstwa trzech kolejnych osób i prowadzenie autobusu po zażyciu środka wpływającego na świadomość podobnie do alkoholu, co uznano za stan równoważny nietrzeźwości. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Na początku rozprawy obrońca oskarżonego złożył wniosek o wyłączenie jawności toczącego się przed katowickim Sądem Okręgowym procesu. Adwokat motywował prośbę m.in. kwestią przedstawienia stanu zdrowia przez swojego klienta podczas składania wyjaśnień. Podniósł również problem negatywnych komentarzy dotyczących tej sprawy, które krążą w social mediach nie tylko na temat oskarżonego, ale i jego rodziny. Sąd rozpatrzył wniosek obrony negatywnie i tym samym proces będzie toczył się w sposób jawny.

W trakcie posiedzenia doszło do wstępnego rozpoznania sprawy. Okazję do zabrania głosu miał sam oskarżony, który odmówił odpowiedzi na pytania prokuratury i oskarżycieli posiłkowych, czyli ojca zmarłej 19-latki i jej partnera (który został przywieziony do sądu z zakładu karnego, w którym będzie przebywać do kwietnia przyszłego roku – pozbawienie wolności Łukasza M. nie ma nic wspólnego ze sprawą tragicznego wypadku).

Łukasz T. przed sądem. Przedstawił swoją wersję wydarzeń z lipca 2021 roku

Kierowca podtrzymał złożone wcześniej zeznania i nie przyznał się do winy. Odpowiedział na pytania sądu i powtórzył to, co powiedział chwilę po zatrzymaniu. Przyznał, że nie miał świadomości tego, że potrącił i wciągnął pod autobus 19-letnią kobietę, a o tym, co naprawdę stało się rankiem 31 lipca 2021 roku dowiedział się dopiero w momencie, gdy znalazł się w zajezdni od jednej z policjantek.

Powiedział również, że ucieszył się na widok policji, uznając, że telefon do służb wykonał jeden z pasażerów autobusu będących świadkiem zdarzenia. Przekonywał, że w stronę zajezdni ruszył właśnie w celu poinformowania policji o szarpaninie na trasie linii 910 w centrum Katowic.

Po raz kolejny zeznał, że obawiał się o swoje bezpieczeństwo, a także pasażerów znajdujących się w autobusie, dlatego zdecydował się ruszyć i odjechać z przystanku na ulicy Mickiewicza. Dowiedzieliśmy się również, że jeden z uczestników bójki miał uderzać i kopać w przednie drzwi autobusu i finalnie udało się mu tego dokonać – co jak wyjaśnił Łukasz T. jest praktycznie niewykonalne dla przeciętnego człowieka ze względu na konstrukcję wejść. Miało to wzmocnić jego obawy przed tym, co może się wydarzyć za kilka chwil. Kierowca nie był również pewien tego, czy w tym momencie autobus ruszył samoczynnie po zwolnieniu hamulca przystankowego i przejechał kilka metrów, czy to on nacisnął pedał gazu.

Łukasz T. wyznał również, że sytuacja nabrała tak dużej dynamiki, że był kompletnie zdezorientowany tym, co się dzieje i patrzył głównie w prawo, czyli w stronę wejść do pojazdu, a także zerkał co chwilę w lewe i prawe lusterko, by sprawdzać na bieżąco, co dzieje się dookoła autobusu.

Miał też nie widzieć nikogo przed przednią szybą i wyjaśnił, że autobus posiada kilka martwych punktów, a o tym, że faktycznie wciągnął kogoś pod podwozie nie powiedzieli mu pasażerowie autobusu bezpośrednio po zdarzeniu. Stąd podjął decyzję o szybkim odjechaniu z Mickiewicza i dojechaniu na zajezdnię w trosce o bezpieczeństwo osób znajdujących się w pojeździe.

Łukasz T. zeznał, że nie przyjmował substancji odurzających

Oskarżony kierowca PKM Katowice odniósł się również do kwestii przyjmowania medykamentów wpływających na stan świadomości. Przyznał, że w tamtym czasie aktywnie rzucał palenie, a leki które brał miały mu w tym pomóc. Nie wyczytał jednak w ulotce informacji o zakazie prowadzenia pojazdów. Potwierdził również informację o próbie samobójczej w 2018 roku i wyjaśnił, że po hospitalizacji na sosnowieckiej toksykologii nie leczył się psychiatrycznie, a odbył jedynie rozmowę z psychiatrą, a później z psychologiem, którzy nie widzieli konieczności pobytu w szpitalu psychiatrycznym.

Po roku skonsultował się z psychologiem na katowickim Osiedlu Witosa, jednak nie zdecydował się na płatną terapię. Powodem targnięcia się na życie miał być rozpad związku. W trakcie śledztwa w próbkach krwi pobranych od oskarżonego znaleziono m.in. amfetaminę i tramadol, czyli przeciwbólowy lek opioidowy.

Sam Łukasz T. przekonywał, że w dniu zdarzenia i na kilka dni przed nim przyjmował wyłącznie dostępny bez recepty Recigar, który pomaga w uwolnieniu się od nałogu nikotynowego. Miała być to druga kuracja, gdyż za pierwszym razem nie udało się mu odstawić palenia. Zaprzeczył też braniu amfetaminy i stwierdził, ze nie wie, skąd w jego mieszkaniu znalazły się foliowe woreczki po białym proszku.

Oskarżony do bliskich zmarłej Barbary: „Żałuję i przepraszam”

Oskarżony w trakcie rozprawy wielokrotnie przepraszał bliskich tragicznie zmarłej 19-letniej Barbary i wyznał, że nie chciał, aby doszło do zdarzenia, w wyniku którego zginęła młoda matka. Prosił o wybaczenie i powiedział wprost, że żałuje tego, co się stało.

Przyznam szczerze, gdybym widział, że pani Barbara mi wpadła pod autobus, to bym się zatrzymał, nie kontynuowałbym jazdy. Jest mi bardzo przykro. Żałuję, że sprawy przybrały taki tor, a nie inny. Gdybym mógł cofnąć czas i postąpić inaczej, żeby przywrócić jej życie, to zrobiłbym to bez wahania. Najmocniej przepraszam, wiem że to nie zwróci życia, ale na tę chwilę tyle mogę zrobić – powiedział na wstępie Łukasz T., dodając, że chciałby zadośćuczynić finansowo dzieciom zabitej 19-latki, a jego słowa przytacza portal katowice24.info.

Kolejna rozprawa została zaplanowana na 22 listopada 2022 roku. Tego dnia przed katowickim Sądem Okręgowym mają złożyć zeznania pokrzywdzeni Jesica M., Łukasz M., a także matka oskarżonego kierowcy i ojciec tragicznie zmarłej Barbary Sz.

Joanna ZegarlickaJoanna Zegarlicka
Źródło: Prokuratura Okręgowa K-ce/Silesia24.pl/Katowice24.info

Komentarze (3)    dodaj »

  • pytania

    a co z bandziorami atakujacymi autobus i wszczynajacymi bójkę na środku ulicy ? Gdzie monitoring ? Posterunek policji jest 200 m dalej na Stawowejj co robili ? Teraz serial by wszystko zepchnąć na kierowcę ?

  • Ehh..

    Nic. Te bandziory dalej chodzą po ulicach i się śmieją a facet beknie.

  • hmmmm

    A czemu ma nie "beknąć"? Oni nie wyskoczyli mu nagle pod autobus, on uderzył w nich z premedytacją. Do "ataku" na autobus doszło dopiero po pierwszym uderzeniu.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Swiony.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również