Mam pytanie do zwolenników Pana Prezydenta Dawida Kostempskiego. Od kiedy Ród Kostempskich mieszka na Górnym Śląsku? Z moich informacji (być może błędnych) wynika, że Pan Dawid Kostempski jest pierwszym z Rodu Kostempskich urodzonym na Górnym Śląsku. Trochę mnie śmieszą (a jednocześnie i bardzo cieszą) wpisy sugerujące jakim to p. Dawid Kostempski jest "echt Ślonzokiem". Jako "pniok" jestem bardzo szczęśliwy, że górnośląski "genius loci" okazuje się tak silny, że za "prawdziwego" Górnoślązaka, chce uchodzić (prawie) każdy (polityk):-). I tak całkiem poważnie, żeby nie było żadnych wątpliwości. Nikomu nie odmawiam takiego prawa. Swoją tożsamość, przynależność etniczną, narodową, każdy rozstrzyga sam w swoim własnym sercu/sumieniu. Natomiast bawi mnie ta iście "neoficka" gorliwość wykazywana przez niektórych zwolenników Pana Prezydenta Dawida Kostempskiego w udowadnianiu Jego "prawdziwej śląskości". Czytając niektóre wpisy można by odnieść wrażenie, że przodkowie p. D. Kostempskiego żyli na Górnym Śląsku już w trakcie walk z Tatarami pod Raciborzem, najazdów husyckich, czy przynajmniej za czasów Eliasza i Pistulki. Więc, żeby może chociaż trochę ochłodzić temperaturę sporu pomiędzy "Ślonzokami" a "Gorolami" przytoczę dwa powiedzenia, które wielu "pnioków" usłyszało w swoich domach rodzinnych: "Gorol to przede wszystkich zachowanie a nie pochodzenie" i drugie: "Ludzi dzieli się na mądrych i głupich, na złych i dobrych, a kto ich dzieli inaczej, jest albo zły albo głupi, a prawdopodobnie i jedno i drugie". Usłyszałem kiedyś genialne hasło (autorstwa bodajże p. Mariana Makuli), według mnie idealnie określające; zarówno to jak powinny przebiegać relacje pomiędzy "autochtonami" i "przyjezdnymi", jak i to, jak nas bardzo często widzą "Inni", nie mieszkający na Śląsku. Hasło brzmi: "My Ślonzoki: Hanysy i Gorole". Jeśli mieszkamy (i swoją przyszłość wiążemy z tym miejscem) na Górnym Śląsku to niezależnie od pochodzenia, czy daty przybycia naszych przodków na Górny Śląsk, jesteśmy bardzo często en masse postrzegani przez mieszkańców innych części Polski jako Ślązacy. Dlatego szanujmy się nawzajem "pnioki", "krzoki" i nawet "ptoki". Oczywiście nie takie "ptoki", które tylko .... do śląskiego gniazda a potem odlatują w siną dal, ale takie, które przyleciały tu np. za "swoją drugą połówką", mają już na Górnym Śląsku swoje "pisklęta" i zamierzają zapuścić tutaj swoje korzenie. Podobieństwo od Osoby ostatnio popularnej na Świonach nieprzypadkowe:-) Dlatego w czasie nawet najostrzejszych dyskusji politycznych (których jestem zwolennikiem) nie używajmy argumentów "z pochodzenia", by zwykle bywają one słabe. A już w przypadku Panów D. Kostempskiego i p. D. Begera epatowanie "echt śląskością", jest zawsze śmieszne a bywa żałosne. Przynajmniej dla mnie jako "pnioka".