Wiadomości z Świętochłowic

O Świętochłowicach i autonomii z Jerzym Gorzelikiem

  • Dodano: 2012-04-23 12:30, aktualizacja: 2012-08-07 08:21

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Jerzym Gorzelikiem, przewodniczącym Ruchu Autonomii Śląska oraz członkiem zarządu województwa śląskiego.

 
 
Jerzy Gorzelik urodził się w 1971 roku w Zabrzu. Jest przewodniczącym Ruchu Autonomii Śląska od 2003 roku, zasiada także w zarządzie województwa śląskiego od 2010 roku. Z wykształcenia historyk sztuki. 
 
 
Adrian Blondzik: Witam serdecznie, Panie przewodniczący.
Jerzy Gorzelik: Witam.
 
 
Adrian Blondzik: Na początek może niech Pan powie jakie ma wspomnienia związane ze Świętochłowicami? Co Pan wie o tym mieście?
Jerzy Gorzelik: Wspomnienia z dzieciństwa to przede wszystkim niesamowity widok z pociągu na "wnętrzności" Huty "Florian". Jadąc z Katowic w kierunku Gliwic czy z powrotem zawsze czekałem na ten moment. Wspomnienia świeższej daty wiążą się z walką o godne upamiętnienie ofiar obozu na Zgodzie. Wraz z władzami miasta RAŚ inicjował przesunięcie dawnej obozowej bramy i przekształcenie jej w pomnik. Co roku spotykamy się tam, by przypomnieć o tragedii, jaka dotknęła kilka tysięcy więźniów. Zgoda to symbol powojennego dramatu mieszkańców naszego regionu.
 
Ale Świętochłowice kojarzą mi się także z tym, co w naszej historii pozytywne - z potęgą przemysłu, wielkimi rodami, które ten przemysł tworzyły - jak Henckel von Donnersmarck, i hartem ludzi, którzy w przemyśle pracowali - jak górnicy ocaleni z katastrofy na kopalni "Deutschland", których upamiętnia kościół Świętych Piotra i Pawła. Co wiem o Świętochłowicach? Co nieco o ich historii i architekturze. Ale także to, że w zdecydowanej większości są "niebieskie" - jak ja.
 
 
Adrian Blondzik: Urodził Pan się w Zabrzu. Zabrze i Świętochłowice to miasta podobne do siebie. Pana zdaniem zmieniają się obydwa miasta?
Jerzy Gorzelik: W Zabrzu urodziłem się przez przypadek - ojcu zaproponowano do wyboru umieszczenie matki na porodówce w Zabrzu lub Sosnowcu. Dla Ślązaka wybór był prosty. Tak naprawdę jestem katowiczaninem. Ale oczywiście widzę podobieństwa i różnice między Zabrzem i Świętochłowicami. W obu przypadkach mamy do czynienia z miastami powstałymi wskutek połączenia przemysłowych osad, wyrastających wokół wielkich zakładów-matek. Skutkuje to pewnym urbanistycznym chaosem. Inna jest mimo wszystko skala. Dotyczy to zarówno liczby mieszkańców jak i problemów. A zmiany? Zabrze znalazło pomysł na siebie i tym bije na głowę nie tylko Świętochłowice, ale także Katowice. Rozpoznawalne jest dzięki kilku konsekwentnie promowanym markowym produktom - Górnikowi, kardiologii i turystyce przemysłowej. Na tę ostatnią stawia konsekwentnie i w najbliższych latach stanie się jednym z jej najważniejszych ośrodków w Europie. Świętochłowice wciąż szukają podobnych atutów.
 
 
Adrian Blondzik: Może tym atutem byłoby utworzenie Muzeum Powstań Śląskich. Jak zapatruje się Pan na jego utworzenie w Świętochłowicach? Czy jest to dobry pomysł?
Jerzy Gorzelik: A dlaczego nie? Przecież nie wszystko musi znajdować się w Katowicach. Takie muzeum może być magnesem. Ważne jednak, by było to zrobione dobrze. Mam na myśli nie tylko sposób prezentacji, ale również wielowymiarowe ujęcie tematu, jakim była walka o Górny Śląsk. Powinny zostać uwzględnione racje obu stron i szeroki kontekst wydarzeń. Trzeba odejść od stylu szkolnych akademii, które pokazują powstania jako romantyczną przygodę i nie uwzględniają dramatu ludzi pogranicza. Czy to się uda? Jednym z konsultantów jest prof. Ryszard Kaczmarek, co skłania do optymizmu.
 
 
Adrian Blondzik: W Świętochłowicach, jak i Zabrzu, jest wiele zabytków poprzemysłowych, które powoli niszczeją. Co wg Pana można z tym zrobić? Zabrze na tle okolicznych miast wypada najlepiej.
Jerzy Gorzelik: Jak już wspominałem - Zabrze zdecydowanie wyróżnia się na tle innych górnośląskich miast. A przecież Świętochłowice także mają potencjał. Trzymam kciuki za starania lokalnego koła RAŚ o uratowanie dwóch wież kopalnianych. To niezwykły zespół. Mógłby stać się ikoną miasta. Podobnie jak wieża ciśnień na granicy z Chorzowem. Mam wrażenie, że to ostatni dzwonek. Jeśli dziś nie zostaną podjęte odważne decyzje, za kilka lat będziemy pluli sobie w brodę. Jesteśmy ludźmi, których stworzył wielki przemysł. Krajobraz, który nas otacza, zapachy i dźwięki żyjące w naszych wspomnieniach, rytm życia, który nas kształtował - to wszystko część tego niezwykłego świata. Kim będziemy, jeśli roztrwonimy to dziedzictwo?
 
 
Adrian Blondzik: Plany Ruchu Autonomii Śląska zmieniają się czy są wciąż te same?
Jerzy Gorzelik: RAŚ ma plany niezmienne od wielu lat. Chcemy, by nasz region uzyskał w Polsce autonomię, tak by o kluczowych dla nas sprawach decydowano tu, a nie w Warszawie. Leży to w interesie zarówno naszym, jak i centrali, która zostanie odciążona i będzie mogła skupić się na skutecznym rozwiązaniu problemów o wymiarze ogólnopolskim. Będziemy konsekwentnie promować nasz pomysł na Górny Śląsk i Polskę. Równocześnie inspirujemy dyskusję o tym, czego inni zdają się nie dostrzegać z taką ostrością - o dziedzictwie przemysłowym, o potrzebie edukacji regionalnej, o próbach ograniczania samorządności. Będąc w koalicji rządzącej województwem siłą rzeczy zajmujemy się także rozwiązywaniem bieżących problemów.
 
 
Adrian Blondzik: W takim razie czy autonomia jest realna?
Jerzy Gorzelik: Oczywiście! Jako młody człowiek miałem okazję odwiedzić Niemiecką Republikę Demokratyczną, Czechosłowację i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Dziś tych państw już nie ma. Kto wierzył w taki obrót spraw trzydzieści lat temu? Na moich oczach zaszły zmiany tak głębokie, że autonomia regionów w Rzeczpospolitej Polskiej to przy nich bułka z masłem.
 
 
Adrian Blondzik: Co Pan myśli o ustawie metropolitarnej? Potrzebna jest?
Jerzy Gorzelik: Sprawa ustawy metropolitalnej pokazuje potrzebę autonomii. W państwach federalnych lub regionalnych takie regulacje przyjmują parlamenty regionów, a nie państw. Nie mam wątpliwości, że górnośląski parlament taką ustawę przyjąłby już dawno. Nie byłoby problemu ambicji Rzeszowa czy Torunia i Bydgoszczy. Dziś możemy powiedzieć, że ustawa metropolitalna była medialną hucpą. Rozbudzono nadzieje, przedstawiano projekty od Sasa do Lasa, a skończyło się kompromitacją śląskich posłów, którzy okazali się politycznymi słabeuszami. 
 
 
Adrian Blondzik: Wyniki spisu powszechnego, jak on by nie był zrobiony, wypadły chyba dobrze. Myśli Pan jest to początek tworzenia się tożsamości śląskiej czy tylko mała jaskółka, która wiosny nie czyni.
Jerzy Gorzelik: To mocny sygnał, który potwierdza, że jesteśmy świadkami górnośląskiego odrodzenia. Jako wspólnota odrzucamy dawne obawy. Nasza tożsamość staje się naszą chlubą. Gdyby nawet RAŚ miał już niczego nie osiągnąć, nasz udział w tym przebudzeniu wart jest tych szesnastu lat mojej działalności w naszym stowarzyszeniu. Jestem jednak przekonany, że osiągniemy jeszcze wiele.
 
 
Adrian Blondzik: Tak na koniec czy interesuje się Pan piłką nożna? Komu Pan kibicuje?
Jerzy Gorzelik: Od dziecka kibicuję Ruchowi Chorzów, któremu kibicował też mój ojciec. I nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Wielkim sentymentem darzę też Schalke 04 - podobnie jak Ruch jest to drużyna o wspaniałych tradycjach. Wierzę, że zarówno Niebiescy jak i Koenigsblauen wrócą tam, gdzie ich miejsce - na mistrzowski tron.
 
 
Adrian Blondzik: Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Jerzy Gorzelik: Dziękuję
 

Komentarze (5)    dodaj »

  • raŚSmann

    YYY ... to lager na Zgodzie wybudowali po wojnie komuchy ? Haha a Niymce z biurem turystycznym "Wehrmaht & SS Gmbh" yno przijechali sie kurować na Baden-Polen :)

  • Mikołaj

    Synek, a czytać umiesz? Powojenny obóz na Zgodzie prowadzony przez polską komunistyczną władzę został zaadoptowany w ramach wcześniejszego nazistowskiego obozu, w którym jednak w sumie zginęło mniej ludzi niż już po wojnie.

  • Poldi

    Z tego, co czytałem, to tylko Legia. Z czym trudno się nie zgodzić.

  • Czytelnik

    że każdy klub, który pokonuje Ruch Chorzów to ciule.

  • Mikołaj

    Tylko Legła to ciule.A z Gorzelikiem trudno się nie zgodzić.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Swiony.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również