Śledczy świętochłowickiej komendy ustalili dane sprawcy, który na początku października br. znalazł na klatce schodowej torebkę z pokaźną gotówką.
Mężczyzna przywłaszczył sobie znalezione mienie. Do zdarzenia doszło w dzielnicy Lipiny. Żmudna i wnikliwa praca policjantów doprowadziła ich do sąsiada pokrzywdzonej. Świętochłowiczanin, czując na plecach „oddech” stróży prawa, zgłosił się na przesłuchanie do komendy. Usłyszał już zarzut. Teraz grozi mu nawet 2 lata za kratami.
O jego dalszym losie zadecyduje sąd
Na początku października br. śledczy miejscowej komendy przyjęli zawiadomienie o przywłaszczeniu torebki. Do zdarzenia doszło w dzielnicy Lipiny. Z ustaleń śledczych wynikało, że pokrzywdzona przed otwarciem drzwi do mieszkania, zawiesiła torebkę na poręczy, a następnie weszła do środka swojego domu. Gdy zorientowała się, że zostawiła ją na klatce schodowej okazało się, że torebki już nie ma. W jej wnętrzu znajdował się telefon, dokumenty i pokaźna gotówka .Żmudna i wnikliwa praca śledczych doprowadziła ich do ustalenia danych złodzieja, którym okazał się sąsiad pokrzywdzonej. W ubiegłym tygodniu mężczyzna, czując na plecach „oddech” stróży prawa, zgłosił się na przesłuchanie do miejscowej komendy. 30-latek usłyszał już zarzut przywłaszczenia znalezionego mienia, za który grozi mu nawet 2 lata za kratami.