Zakończył się proces Ewy G. ze Świętochłowic, która zamordowała swojego psa. Gaja była głodzona i maltretowana. Finalnie Ewa G. wraz z partnerem zakatowała suczkę, zakleiła jej pysk oraz skrępowała łapy. Po czym utopiła w stawie. Sąd: "Nie doszło do zabicia ze szczególnym okrucieństwem”.
Pies w sposób bestialski został skatowany i utopiony
O tej bulwersującej sprawie pisaliśmy w marcu ubiegłego roku. 27 marca wędkarze łowiący ryby w stawie Zacisze (wcześniej Magiera) dokonali makabrycznego odkrycia. Z wody zostało wyciągnięte ciało psa. Miał on skrępowany pysk i łapy taśmą klejącą. Pies w sposób bestialski został skatowany i utopiony. Wkrótce policja ustaliła, że właścicielką zwierzęcia była 33-letnia świętochłowiczanka. Kobieta w rozmowie z policjantami przyznała się do zabicia zwierzęcia. Tłumaczyła, że pies stał się agresywny i obawiała się, że jej coś zrobi.
Ewa G. adoptowała suczkę Gaję ze schroniska. Był to szczeniak i miał to być prezent dla dzieci. Jak relacjonowała kobieta po pewnym czasie, pies stał się agresywny, więc świętochłowiczanka postanowiła się go pozbyć. Kobieta nie poszła do weterynarza, aby uśpić zwierzę, bo jak stwierdziła, nie było jej na to stać. W zabiciu psa Ewie G. pomógł jej partner.
- Położyliśmy ją siłą, Paweł przytrzymywał ją kolanem, ja wiązałam jej nogi taśmą, a pysk smyczą [...] Odeszłam w stronę ławek, potem usłyszałam plusk do wody i słowa Pawła "już po wszystkim”. Dzieciom i sąsiadom powiedzieliśmy, że Gaja uciekła. Jedynie mama i siostra znały prawdę – takie wyjaśnienia Ewa G. składała na etapie śledztwa.
Sąsiedzi Ewy G. i wędkarz, który w marcu ubiegłego roku znalazł psa w stawie, twierdzą, że Gaja nie była agresywna.
Na etapie śledztwa Ewa G. chciała dobrowolnie poddać się karze i pójść do więzienia na rok. Zdecydowano jednak, że proces będzie się toczył. Za zabójstwo psa ze szczególnym okrucieństwem kobiecie groziło do 5 lat więzienia. Sąd wydał jednak dużo łagodniejszy wyrok.
Ewa G. spędzi w więzieniu pół roku
Według sądu nie doszło do zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Kobieta spędzi w więzieniu pół roku, ma także 5-letni zakaz posiadania zwierząt oraz musi wpłacić 1000 zł nawiązki na rzecz chorzowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce i pokryć wydatki fundacji Mondo Cane poniesione w związku z występowaniem w roli oskarżyciela posiłkowego. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd uznał za niewiarygodne wyjaśnienia oskarżonej dotyczące tego, że pies był niedożywiony ze względu na trudną sytuację materialną Ewy G., a został zabity, ponieważ był agresywny. Według sądu oskarżona wstydziła się przyznać, że pies jej się znudził. Przez rok znęcała się nad zwierzęciem.
Oświadczenie w tej sprawie wydała Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt "Mondo Cane", która występowała w roli oskarżyciela posiłkowego. Członkowie fundacji zapowiadają wniesienie apelacji w tej sprawie.
Cieszymy się, choć zawsze w takich chwilach mamy ochotę na biblijne oko za oko. 6 miesięcy bezwzględnego więzienia, 5 lat zakazu posiadania zwierząt i nawiązka dla fundacji. Sąd nie uznał szczególnego okrucieństwa, uznał, że wystąpiło takie "zwykłe"... Cokolwiek to znaczy... Oczywiście będzie apelacja, choć wyrok bezwzględnego więzienia cieszy - możemy przeczytać w oświadczeniu fundacji.
Pełną treść oświadczenia fundacji znajdziecie TUTAJ.