Wiadomości z Świętochłowic

Znany świętochłowiczanin Marian Piegza złożył fałszywe oświadczenie lustracyjne

  • Dodano: 2023-05-25 14:00, aktualizacja: 2023-05-27 21:09

Instytut Pamięci Narodowej poinformował, iż 3 kwietnia tego roku katowicki Sąd Okręgowy zadecydował, że złożone przez słynnego świętochłowiczanina oświadczenie lustracyjne mija się z prawdą. Dowody wskazują, że Marian Piegza w rzeczywistości w czasach PRL współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa.


AKTUALIZACJA:

Poniżej publikujemy oświadczenie Mariana Piegzy. 

Pozwolę sobie wyjaśnić pewne kwestie dotyczące zdarzeń z mojej przeszłości opisane w powyższym tekście. Kwietniowe orzeczenie sądu dotyczy zeznania nieprawdy w wymaganym ode mnie oświadczeniu lustracyjnym. Natomiast opis mojej działalności w latach osiemdziesiątych jest jedynie uzasadnieniem orzeczenia. W 1983 roku nawiązałem współpracę z Polskim Związkiem Katolicko Społecznym, który organizował m.in. wyjazdy zagraniczne. Z uwagi na dobrą znajomość języka niemieckiego zaproponowano mi rolę tłumacza podczas wyjazdów dzieci polskich do Holandii i Niemiec, oraz podczas wizyt rodzin z tych państw w Polsce. W tym okresie pełniłem równocześnie funkcję wicedyrektora szkoły. Każdy, kto pamięta tamte czasy, doskonale wie, że natychmiast musiałem stać się obiektem zainteresowania służby bezpieczeństwa. Oczywiście próbowałem odmówić, jednak było to torpedowane groźbami i szantażem, także wobec mojej rodziny. Ta ostatnie przeważyło. Spotkania z oficerem SB sprowadzały się przede wszystkim do złożenia sprawozdań z moich wyjazdów zagranicznych i zapewniam, że nikt z powodu podawanych przeze mnie informacji nie doznał żadnej krzywdy czy straty. Składając oświadczenie lustracyjne nie miałem pełnej wiedzy jakie materiały na mój temat znajdują się w archiwum. Miałem świadomość, iż w razie przyznania się do współpracy musiałbym zrezygnować z funkcji dyrektora szkoły. Jesienią ubiegłego roku dostałem wezwanie do prokuratury w celu złożenia wyjaśnień i przedstawiono mi dokumenty, których interpretacja nie do końca była zgodna z tym, o czym pisałem w latach osiemdziesiątych. Generalnie prokurator wysłuchał moich wyjaśnień, sprostowań, zwłaszcza dotyczących rzekomego wynagrodzenia, jednak ostatecznie nie zostało to uwzględnione. W dokumentacji też jest uwaga oficera SB, iż odnosi wrażenie, że jestem przeciwny systemowi. Cóż, tego prokurator nie wziął pod uwagę, a tak faktycznie było. Nie mogę się również zgodzić, że donosiłem na uczniów – pisałem tylko o kryteriach ich doboru do wyjazdów, co nie zawsze było zgodne z założeniami. Uznałem, że nie ma sensu „kopać się z koniem” i rozprawa orzekająca odbyła się już bez mojego udziału. Nie próbuję się usprawiedliwiać, lecz tylko wyjaśniam. Każdy ma prawo do osądu mojej osoby, lecz należy mieć świadomość sytuacji, jaka była przed ponad trzydziestu laty. Miałem wiedzę, że informacja o orzeczeniu sądu w mojej sprawie prędzej czy później trafi do opinii publicznej i będę musiał się z nią zmierzyć. Niemniej czuję się bardziej ofiarą niż winowajcą i to podwójną: dawnego i obecnego systemu. Paradoks bowiem tkwi m.in. w tym, że wplątała mnie w to komuna, a osądza skrajna prawica, którą popierałem.


Prawda wyszła na jaw

Podczas składania oświadczenia lustracyjnego w około 2002 roku Marian Piegza zapewnił, iż za czasów PRL nie współpracował z organami bezpieczeństwa państwa. Jego słowa okazały się nieprawdziwe – z materiału dowodowego wynika, iż Marian Piegza w latach 1984-1990 współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa pod pseudonimem „Piotr”. Pracował wówczas jako nauczyciel i zastępca dyrektora w Szkole Podstawowej nr 8 w Świętochłowicach. Pan Piegza miał przekazywać SB informacje na temat nauczycieli oraz uczniów ze swojej i innych szkół, osób organizujących wyjazdy zagraniczne dla uczniów do Holandii i RFN, pracowników Urzędu Miasta, a także Uniwersytetu Śląskiego, gdzie pracował jeszcze wcześniej. Za udzielanie informacji „Piotr” otrzymywał wynagrodzenie – znaleziono 14 odręcznie sporządzonych pokwitowań odbioru pieniędzy.

Udało nam się skontaktować z panem Piegzą i zapytać, dlaczego skłamał składając oświadczenie lustracyjne.

- Złożyłem takie oświadczenie w obawie przed utratą pracy w szkole – wyjawił Marian Piegza.

Przypominamy, że Marian Piegza jest zasłużonym mieszkańcem Świętochłowic, zapalonym historykiem i autorem książek o tematyce Górnego Śląska, a w szczególności dwóch miast – Świętochłowic i Chorzowa. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel, był również dyrektorem Gimnazjum nr 1 w Chorzowie.

Konsekwencje fałszywego oświadczenia

Złożenie fałszywego oświadczenia lustracyjnego wiąże się z karą. Sąd orzekł, iż Marian Piegza traci prawa wybieralności w wyborach do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego, w wyborach powszechnych organu, członka organu oraz organu jednostki pomocniczej samorządu terytorialnego. Dodatkowo, otrzymał zakaz pełnienia funkcji publicznych. Kara została wymierzona na okres 6 lat.

Komentarze (17)    dodaj »

  • obserwator 2

    Tłumaczenie Tajnego Współpracownika, czytaj Piegzy, jest żenujące. Żadnej skruchy i posypania głowy popiołem, żadnych przeprosin. A sypał wszystkich dookoła. Wielki wstyd.

  • Janusz

    Nikt nie zna szczegółów sprawy, a ty jako Obserwator 1, 2 i pod innymi nikami oceniasz i tak leczysz swoje kompleksy. Masz czyste sumienie?

  • Zawiedziony

    Byłem Pana uczniem w tych czasach, wierzyłem w to czego pan nas uczył, wprowadził pan nowa jakość, szanowałem pana, a teraz czuję się trochę oszukany.

  • Janek

    Mnie też uczył, ale go nie potępiam za to, co zrobioł. Takie były czasy. Mnie nauczył tolerancji i zrozumienia dla innych. Do tego nikt tak nie przybliżył historii naszego miasta.

  • Obserwator

    Jestem wstrząśnięty wyjaśnieniami. Ani odrobimy skruchy, nie ma słowa przepraszam... Jednym kryterium postępowania była chciwość i złdobycie oraz zachowanie stanowiska. Wtedy popierało się "komunę", potem chyba PO (nagroda w 2016 roku to Kostempski) a dziś PIS (a na pewno jakaś skrajna prawica)? W zależności od tego kto rządzi.I on ma być ofiarą! Powinien ten "zasłużony" nie pokazywać się już więcej publicznie.

  • wkurzona

    dajcie czowiekowi spokoj inni robili wieksze krzywdy i nic im nie robia a w tamtych czasach to niestety tak bylo albo byles z nimi albo poprostu znikales prosze sie trzymac gdyby nie bylo internetu to i nie bylo by glupich wpisow i oskarzen

  • Marian Piegza

    Pozwolę sobie wyjaśnić pewne kwestie dotyczące zdarzeń z mojej przeszłości opisane w powyższym tekście. Kwietniowe orzeczenie sądu dotyczy zeznania nieprawdy w wymaganym ode mnie oświadczeniu lustracyjnym. Natomiast opis mojej działalności w latach osiemdziesiątych jest jedynie uzasadnieniem orzeczenia. W 1983 roku nawiązałem współpracę z Polskim Związkiem Katolicko Społecznym, który organizował m.in. wyjazdy zagraniczne. Z uwagi na dobrą znajomość języka niemieckiego zaproponowano mi rolę tłumacza podczas wyjazdów dzieci polskich do Holandii i Niemiec, oraz podczas wizyt rodzin z tych państw w Polsce. W tym okresie pełniłem równocześnie funkcję wicedyrektora szkoły. Każdy, kto pamięta tamte czasy, doskonale wie, że natychmiast musiałem stać się obiektem zainteresowania służby bezpieczeństwa. Oczywiście próbowałem odmówić, jednak było to torpedowane groźbami i szantażem, także wobec mojej rodziny. Ta ostatnie przeważyło. Spotkania z oficerem SB sprowadzały się przede wszystkim do złożenia sprawozdań z moich wyjazdów zagranicznych i zapewniam, że nikt z powodu podawanych przeze mnie informacji nie doznał żadnej krzywdy czy straty. Składając oświadczenie lustracyjne nie miałem pełnej wiedzy jakie materiały na mój temat znajdują się w archiwum. Miałem świadomość, iż w razie przyznania się do współpracy musiałbym zrezygnować z funkcji dyrektora szkoły. Jesienią ubiegłego roku dostałem wezwanie do prokuratury w celu złożenia wyjaśnień i przedstawiono mi dokumenty, których interpretacja nie do końca była zgodna z tym, o czym pisałem w latach osiemdziesiątych. Generalnie prokurator wysłuchał moich wyjaśnień, sprostowań, zwłaszcza dotyczących rzekomego wynagrodzenia, jednak ostatecznie nie zostało to uwzględnione. W dokumentacji też jest uwaga oficera SB, iż odnosi wrażenie, że jestem przeciwny systemowi. Cóż, tego prokurator nie wziął pod uwagę, a tak faktycznie było. Nie mogę się również zgodzić, że donosiłem na uczniów – pisałem tylko o kryteriach ich doboru do wyjazdów, co nie zawsze było zgodne z założeniami. Uznałem, że nie ma sensu „kopać się z koniem” i rozprawa orzekająca odbyła się już bez mojego udziału. Nie próbuję się usprawiedliwiać, lecz tylko wyjaśniam. Każdy ma prawo do osądu mojej osoby, lecz należy mieć świadomość sytuacji, jaka była przed ponad trzydziestu laty. Miałem wiedzę, że informacja o orzeczeniu sądu w mojej sprawie prędzej czy później trafi do opinii publicznej i będę musiał się z nią zmierzyć. Niemniej czuję się bardziej ofiarą niż winowajcą i to podwójną: dawnego i obecnego systemu. Paradoks bowiem tkwi m.in. w tym, że wplątała mnie w to komuna, a osądza skrajna prawica, którą popierałem.

  • Obserwator

    Jestem zszokowany tym tłumaczeniem. Zamiast pokory i słowa "przepraszam" uznał się za ofiarę. O swoich ofiarach i pokrzywdzonych nawet nie wspomina. W tamtym czasie najdrobniejszy donos przekreślał często możliwość awansu do końca życia. A on przecież służył każdej władzy od "komuny" zaraz po stanie wojennym aż do skrajnej prawicy (czyżby to PIS?). Po drodze oczywiście zasłużony dla Kostempskiego (wtedy z Platformy). Wszystko to robił dla stanowisk - najpierw dla zdobycia stanowiska dyrektora a potem dla zachowania tego stanowiska. O innych dochodach i nagrodach nie wspomina. Nie zgłosił tajnej współpracy bo liczył, że to nie wyjdzie, że nic nie mają! Szantaż rodziny to bajeczka dla naiwnych. Żenujące panie "zasłużony " dla Świętochłowic.

  • Bidok

    O kule bele

  • Andrzej

    No to teraz jest okazja żeby dokopać panu Marianowi a zrbią to ci co go tak chwalili i klepali po plecach. Dziwne że z imienia i nazwiska pisze sie o człowieku co go komuna zmusiła do współpracy przed prawie 40 laty. Nie liczy się co potem robił a liczy się opinia prokuratora z PiS. Każdy medal ma dwie strony.

  • Lelek

    Kłamca i oszust. Odebrać mu tytuł "Zasłużony dla miasta Świętochłowice"!

  • Antykapuś

    I tak pada legenda znanego historyka, ktory okazal sie kapusiem i donosil na kolegow. Tacy sa najgorsi, bo jeszcze klamia ze sa swieci. Bede mial okazje to mu splune pod nohi bo tylko na to zasluguje. Warto sie zastanowic nad odebraniem tytulu zasluzonego dla miasta.

  • smutek

    Przykre ,że DONOSICIELE na kolegów i koleżanki z pracy a nawet na UCZNIÓW PODSTAWÓWKI za JUDASZOWE SREBNIKI robili to

  • autochtōn

    Ha, ha, ha! Tak się kończy współpraca z Polokami - Korfanty coś o tym wiedział ;)

  • autochtōn

    Po minusach widać, że prawda boli. Ma boleć :)

  • Ona

    Korfantym sobie gęby nie wycieraj nieuku

  • don

    Panie Piegza, napisz pan książkę jak pan donosił na współpracowników, kolegów i innych. Chętnie kupię i przeczytam.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu Swiony.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również